
Takie są odczucia pątników , każdy pielgrzymujący ma swój cel.Podczas długiej monotonnej drogi jest wiele czasu i sposobności aby pomyśleć , zastanowić się...
Pielgrzymowanie do Częstochowy na Jasną Górę ma w Polsce wielowiekowe tradycje. Pierwsza zorganizowana pielgrzymka piesza przyszła do Sanktuarium w 1434 r. kiedy to po odrestaurowaniu obrazu Matki Bożej zniszczonego po rabunkowym napadzie na klasztor, w uroczystej procesji przeniesiono Ikonę z Krakowa do Częstochowy. - To była
Wybraliśmy trasę Międzyrzec - Zakopane – Częstochowa.- Międzyrzec. W tym samym czasie wyruszyła I Rowerowa Pielgrzymka z Międzyrzeca w której jechała nasza córka, oraz Andrzej, który samotnie wyruszył z Międzyrzeca na „kołach”. Z nimi chcieliśmy spotkać się gdzieś przed Częstochową. Ale po kolei.
Dzień I
Trasę z Międzyrzeca – do Zakopanego pokonaliśmy pociągiem, a jak się podróżuje z rowerem środkami lokomocji w naszym kraju to temat na oddzielnego posta, dlatego tą część podróży pominiemy.
„Tatry, kto raz je ujrzał zawsze będzie do nich wracał” to cytat ale też fakt, kto próbował przejść „Orlą Percią” lub chociażby wejść na Rysy przez Morskie Oko, wie że to są niezapomniane wrażenia.
Już w Zakopanem zaczęły się „schody”, nie mogliśmy jechać drogą główną więc pojechaliśmy przez Nędzówkę, Dzianisz, Witów, do Chochołowa, a „schody” były takie że pod górkę i z górki musieliśmy rowery „ciągnąć” ze względu na stromizny, niektóre po około 15%. To się powtarzało i poza podhalem. Nikt nie mówił że
Od Chochołowa był już dobry asfalt i łatwiej się kręciło, ale tych pierwszych 20km dało nam do zrozumienia że nie będzie dzisiaj łatwo zrobić około 70km w dobrym czasie .
Mozolnie do przodu przez Czarny Dunajec, Jabłonkę dotarliśmy o zmroku do Zubrzycy
. Na Kempingu zakwaterowaliśmy się, zjedliśmy kolację, poszliśmy nad strumień pomoczyć nogi a następnie „w poduchy”. Bo podróż pociągiem i ponad 70km jakie zrobiliśmy od 16.30 „dało się we znaki”.
Dzień 2
To góra ekscytująca, szlaki prowadzące na sam szczyt szczególnie od strony Zawoi są urokliwe, a widok z Sokolicy jest jednym z ładniejszych w tym terenie. Ze szczytu roztacza się panorama na wszystkie strony, przy dobrej pogodzie widać Tatry i Jezioro Orawskie.
Od Jabłonki jest prawie „cały czas” pod górkę /około 16km/ aż do
Nazwa przełęczy pochodzi od krowiarek, czyli pasterek, które do XIX w. pasły tutaj krowy. W latach 80. XIX w. Austriacy planowali wybudować pod przełęczą tunel kolejowy. Obecnie prowadzi tędy szosa z Zawoi do Zubrzycy i Jabłonki, będąca najwyżej położoną w Beskidach. Zbudowano ją w ramach tzw. Szosy Karpackiej. Odcinek z Zubrzycy na przełęcz powstał pod koniec lat 30., w 1938 r. przy jej budowie pracował Karol Wojtyła,
Na przełęczy znajduje się też tablica upamiętniająca ostatnią górską wycieczkę Karola Wojtyły (9 września 1978 r.) przed wstąpieniem na tron papieski.
Żar lał się z nieba tego dnia, i żeby nie strumyki, w których chłodziliśmy się, to porażenie słoneczne byłoby murowane.
Przez Zawoję, Maków Podhalański, Jachówkę, Budzów, Stronie dotarliśmy do Kalwarii Zebrzydowskiej. Tutaj znajduje się Sanktuarium Pasyjno – Maryjne Klasztor oo Bernardynów Światowe Dziedzictwo Kultury UNESCO i co roku odgrywane jest Misterium Męki Pańskiej
Ale to nie był cel dzisiejszego dnia, celem był Tyniec. Po niewielkich „zgóbkach” /czytaj zmylenie
W klasztorze pierwszy napotkany „mnich” powiedział nam że niestety miejsca pod namiot nie mają ale skierował nas do recepcji.
Klasztor organizuje i przyjmuje osoby świeckie na organizowane rekolekcje i inne okazje..
Pani w recepcji stwierdziła że pokoi wolnych nie ma, na prośbę o
„Płacą państwo kartą, czy gotówką”?. Karta, formalności w recepcji, odstawienie rowerów, przypomnienie o zachowaniu klasztornych reguł i już Pani prowadzi nas do pokoju.
Pod drzwiami daje nam klucz i mówi „... nie udostępniamy tego pokoju, ponieważ to jest pokój w
Nieszpory wyśpiewane przez Benedyktynów, i burza z błyskawicami przeszywającymi niebo przechodząca nad Tyńcem, cisza, spokój w korytarzach klasztornych, duchowa atmosfera zakończyła dzień.
Dzień 3
Rano po burzy nie było śladu. Zaczynał się piękny dzień.
Śniadanie z Benedyktynami /kobiety jedzą oddzielnie/ wszystko w
Aby ruszyć dalej musieliśmy przedostać się na drugi brzeg Wisły, najbliższy most był w Krakowie a tam nie chcieliśmy jechać więc poprzedniego dnia umówiliśmy się z właścicielem „motoróweczki „ aby nas przewiózł na drugi brzeg . Właściciel już czekał na nas .
Wisła w tym miejscu jest wąska wiec przeprawa nie była długa.
Jeszcze zdjęcie z klasztorem w tle i w drogę.
Ojców to następny cel naszej podróży.
„Zaliczyliśmy” oczywiście kilka „zgóbek” ale do Ojcowa wjechaliśmy chyba najpiękniejszą ścieżką rowerową w Polsce .Wąwozem w pięknej scenerii /6-7km/ dotarliśmy pod „Bramę Krakowską”. Sezon turystyczny był w pełni, więc ludzi co niemiara. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej. Maczuga Herkulesa, Pieskowa Skała to stałe elementy tego terenu do „zaliczenia”. Obiad „Pod Skałą” trochę drogi ale... przecież pieniądze to nie wszystko.
A po obiedzie monotonna i długa jazda aż do zmroku w stronę szlaku „
Odwiedziliśmy zamek było po 20 i najwyraźniej duchy tego zamku zaczęły swoją aktywność. Dochodziły nas stukania łańcuchami, piski, dziwne jęki i odgłosy jakby piłowania. Ale na „szczęście” okazało się że byli to pracownicy, którzy zostali po godzinach i naprawiali zamek dla
Dzień 4
Do Częstochowy z Podzamcza jest „rzut beretem” więc nie spieszyliśmy się.
Przez Zawiercie, Włodowice, Żarki, Złoty Potok zmierzaliśmy spokojnie do Olsztyna bo tam umówiliśmy się z Andrzejem.
Od Zawady do Złotego Potoku /około 7km/ jest pięknie położona „asfaltówka” droga
Około 15.00 postanowiliśmy wyjechać na spotkanie z naszą I Rowerową Pielgrzymką Parafii św Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim. W miejscowości Małusy czek
Dogoniliśmy ich w centrum ale że oni nie kierowali się na pole namiotowe to nie jechaliśmy z nimi, ruszyliśmy do Klasztoru .Tam spotkaliśmy wielu rowerzystów ponieważ nazajutrz miał być wspólny wjazd na Jasną Górę, wszystkich przybyłych „pielgrzymów rowerowych”
Na polu namiotowym zmyliśmy z siebie trudy całego dnia, a że
Spanie pod chmurką ma swoje złe i dobre strony ale jak się zasypia patrząc w gwieździste niebo zapomina się o wszystkim, jest po prostu wspaniale.
Dzień 5
Rano pokręciliśmy trochę po Częstochowie gdzie spotkaliśmy rowerzystę z Niemiec czy z Austrii
Do Częstochowy zjechało około 500 rowerzystów z całej Polski i po krótkim spotkaniu w katedrze i przedstawieniu poszczególnych grup wszyscy ruszyli na Jasną Górę.
Na Jasnej Górze uroczysta msza dla rowerzystów, droga krzyżowa, i powrót do domów. My w drogę powrotną "załapaliśmy się" razem z naszymi pielgrzymami dzięki uprzejmości księdza Proboszcza . Upchaliśmy ponad 30 rowerów do autobusu i ponad trzydzieści osób jeszcze siedziało to była sztuka.Po kilkugodzinnej jeździe byliśmy w domu około 22.00
Dla nas miała być to podróż , ale atmosfera miejsc które odwiedziliśmy oraz przypadkowe zdarzenia, sprawiły że zaczęliśmy się zastanawiać, czy to wycieczka, a może pielgrzymka ?. Ale to nieważne, ponieważ „wędrówką jedną życie jest człowieka” jak pisze Edward Stachura, pielgrzymką, podróżą, poszukiwaniem, poznawaniem innych i samego siebie , zagubieniem, odnajdywaniem, zagubieniem i jeszcze raz odnalezieniem, raz jest pod górkę, a raz z górki, upadamy i podnosimy się.
Musimy wytrwać w „tej drodze”, nawet gdy jest ciężko.
Nie poddać się, bo przecież nie cel, ale droga jest najważniejsza.
Tylko trzeba wiedzieć DOKĄD ZMIERZAMY,
ale to już każdy z nas odkrywa sam.
Mariola i Bynio
zdjęcia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz