"....odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."

Mark Twain


piątek, 22 kwietnia 2011

Palmowa Niedziela w Puszczy Białowieskiej

Puszcza Białowieska to najstarszy  "las" w Europie. Leżący w administracyjnych granicach Polski i Białorusi. Ostatnie "dzikie" miejsca w tej części świata. Przyciąga swoją "magią" wielu ludzi, którzy chcą doświadczyć czegoś, czego nie mają na co dzień. Czegoś co brakuje wszystkim. Spokoju, nienaruszonego porządku, pewności, energii, która drzemie w naturze,
W Puszczy Białowieskiej byłem wiele razy także po stronie Białoruskiej. Lubię las. Lubię odgłos ocierających się o siebie konarów drzew, śpiew ptaków, stukot dzięcioła szukającego pożywienia, szum hulającego wiatru, ciszę bezwietrznego dnia. Lubię kolory lasu wszystkich pór roku, lubię widok przemykających w gęstwinie lub żerujących na polanach zwierząt. Po prostu lubię kontakt z naturą, która "ładuje moje akumulatory", która pozwala na "chwilę" przemyśleń, bez tego chyba nie mógłbym  funkcjonować.
Dlatego każdy wolny czas chcę wykorzystać na obcowanie z naturą.
Dla mnie niema lepszego odpoczynku jak zmęczyć się na łonie natury, dać z siebie wszystko podczas  biegu, czy  jazdy rowerem po leśnych ścieżkach, ale lubię też posiedzieć gdzieś w "gęstwinie" i wsłuchiwać się w odgłosy lasu . Teraz nie często to robię. Dlatego nie mogę odmówić sobie przejażdżki  gdy taka okazja się nadarza.
Na zaproszenie Brzeskiego Klubu Turystyki Rowerowej KOŁA BOK po raz kolejny wybraliśmy się do Puszczy. Początek naszej podróży nie zapowiadał się dobrze. Na granicy...... Albo nie, poco pisać o czymś co i tak w sumie nie miało wielkiego znaczenia, trochę nerwów, straconego czasu i to wszystko.
 Przez KOŁA BOK-i jak zwykle zostaliśmy przyjęci bardzo serdecznie. Przewieziono nas i rowery do bram Puszczy  w miejscowości Kamieniuki.
I zaczęła się jazda,
Asfaltowymi ścieżkami w środku wielkiego lasu kilkadziesiąt osób poruszało się rowerami bardzo sprawnie i stosunkowo szybko. Była piękna pogoda, słońce świeciło i ogrzewało swoimi promieniami budzącą się do życia przyrodę. Kwitnące przylaszczki swoim kolorem wyróżniały się wśród zieleniących  traw i rozpoczynających pączkowanie drzew. Kwiaty te już definitywnie pokazały że zima odeszła.  Przyroda "nie tknięta" ludzką ręką,  robi naprawdę wielkie wrażenie. Nikt tutaj nie wycina powalonych drzew, nie ustawia kubików pociętego drewna. Wszystko toczy się tak jak przed setkami lat - tylko ten asfalt i lądowisko dla śmigłowców, jak dla mnie, tutaj nie pasują.
Pierwszego dnia przejechaliśmy około 55 km wszystko przez Puszczę.
Nocleg mieliśmy w TUR BAZIE :-) w miejscowości Tihawola położonej w środku lasu. Osada kilkanaście domów, jeden sklep otwarty 2 razy w tygodniu. Cisza spokój, co raz przejadą tylko pogranicznicy.
Jak zwykle dzień "rowerowania" kończy się przy stole. Dla mnie najlepiej smakowała UCHA - zupa rybna przygotowana przy ognisku przez męską część KOŁA BOK.
Rozmowy, dyskusje, wymiana poglądów i upominków i do śpiwora.
Z tymi upominkami to jest problem. Tak jakoś się utarło ze ofiarujemy sobie coś na wzajem przy każdym spotkaniu. Białorusini  mają już chyba wszystkie nasze foldery jakie wypuściło miasto Międzyrzec i inne gadżety i dlatego  nie wiadomo co im dać. Ale nie tym razem. Ja nie miałem wątpliwości i dylematu. W przeddzień Palmowej Niedzieli prezentem nie mogło być nic innego jak  "palma".
Wszyscy otrzymali symbol wjazdu Chrystusa do Jerozolimy .
Wyobraźcie sobie. W  Palmową Niedzielę rowerzyści polscy i białoruscy wieźli polskie  palmy przez białoruską część puszczy, pozatykane w plecaki, sakwy czy przy kierownicach roweru.
 Palmę dostał nawet "Died Maroz", odpowiednik naszego św Mikołaja, którego odwiedziliśmy w jego siedzibie. Czy to nie było "piękne"?
Czy potrzebne są granice, uprzedzenia, podziały, które powodują tak wiele złego z wojnami na czele? Czy nie można wsiąść na rower i jechać gdzie oczy i koła roweru poniosą? Bez granic, nienawiści i złego myślenia. MOŻNA.
Prawosławni też mają swój wielki tydzień i obrzędy z nim związane.Ale nie przeszkadzało im przyjęcie od nas palm  Dla tego nie rozumiem dlaczego jest tak wiele rozłamów i podziałów,  przecież i tak wszystkim chodzi o czynienie dobra. Więc w czym problem?
Wspólnie pokazujemy że można się porozumieć, mimo odrębności  kulturowej, światopoglądowej, pokazujemy że wspólnie  możemy cieszyć się z tego co nam przynosi każdy dzień.

Drugiego dnia przejechaliśmy około 60km "zahaczając" o jezioro Lackie położone w środku puszczy.
I tego dnia widziałem po raz pierwszy  żubry  cieszące się wolnością. Nawet dla widoku Króla Puszczy warto było tutaj przyjechać
 Po Najstarszym Lesie w Europie, który ma  600lat i nie dzieli,  a łączy dwa  Kraje, przejechaliśmy na rowerach około 110 km.
W miłej atmosferze spędziliśmy dwa dni, rozkoszując się dzikością "pierwotnego lasu" chłonąc energię jaka drzemie w przyrodzie. Na pewno nie ostatni raz.

Hitem tego wyjazdu był ten utwór w interpretacji Andrzeja. Może to być "hymn rowerowego międzyrzeca". Ale dla mnie jakoś nie pasuje do "starego lasu", bardziej pasuje chyba  to

W  "eksplorowaniu" Puszczy Białowieskiej po stronie białoruskiej z ramienia :-) "rowerowego międzyrzeca" uczestniczyli:
Edyta /BKR/, Barbara, Mariola, Andrzej, Bynio, Wiesław, Jurek, Sławek   oraz na "gościnnych występach dwaj Andrzeje" :-)
Zdjęcia
Moje   -  robione nie moim aparatem - jakość słaba
Wieśka
Andyrock-a

środa, 6 kwietnia 2011

6 Półmaraton Warszawski - Czy to tylko bieg?

"Bieganie jest najprostszą formą aktywności i ma wiele “cudownych” właściwości"- normalnie się rymuje. Jo jo ziom
Tak napisałem - bo sam doświadczyłem tych  chwil, gdy biegłem w pięknym terenie, w różnych warunkach atmosferycznych, wolny, nieograniczony, otwarty na wszystko co mnie otacza. Często "męcząc się", w otoczeniu przyrody, rozmyślałem o sensie życia. Podczas wyczerpującego długiego biegu, kiedy ciało porusza się tylko i wyłącznie dzięki sile woli, mogłem dowiedzieć się wiele, o sobie, jaki jestem, i na co mnie stać, co mogę dać dla innych, i czego mogę od nich oczekiwać.
Było to uczucie prawie że mistyczne, i nie ćwiczyło tylko ciała, ale przede wszystkim ducha.
Często zadawałem sobie pytania czy inni też mają takie odczucia i myśli. Czy ludzie biorący udział w długich biegach ulicznych na całym świecie w wielotysięcznym  tłumie czują  i myślą podobnie.
Nie widziałem dużego biegu ulicznego na "żywo". A chciałem odczuć jak to jest gdy kilka tysięcy ludzi robi to samo - biegnie.
W tym celu pojechałem do Warszawy.
Każde "szanujące" się miasto stara się organizować bieg który przyciągnie wielu ludzi.
W stolicy  jedną z większych imprez biegowych jest Maraton Warszawski, który odbywa się na początku jesieni, oraz Półmaraton który niejako jest "rozgrzewką" do tego pierwszego.
Właśnie półmaraton wybrałem aby "dowiedzieć się" na czym polega ten "fenomen".
Co sprawia że tysiące ludzi o różnej barwie skóry, o różnych poglądach, i bez względu na wyznawaną religię, grubi, chudzi, niscy, wysocy, sprawni i sprawni inaczej chcą się spotkać, i razem  biegać. Każdy z nich ma swoje problemy, swoje sukcesy, potrzeby, pragnienia.
Ale co przyciąga ich  by się "wspólnie męczyć"?
- Sława, chęć pokazania się, pieniądze?
Obserwując biegaczy można dostrzec że są osoby, które chcą się pokazać, chcą zaistnieć, chcą  "mieć swoje pięć minut" są też tacy którzy otrzymają nagrody /najlepsi/
Ale większość  przyjechała po to aby się sprawdzić, "zmierzyć z dystansem" oraz spotkać z "innymi biegającymi"
Co przeżywają podczas takiego biegu i co myślą? - ciężko  wywnioskować z obserwacji.
Widać  "serce" które wkładają aby pokonać podbiegi, zbiegi, długie proste. Widać wysiłek, czasami ból, ale przede wszystkim  wielką radość z pokonywania dystansu. Radość, która udziela się wszystkim na trasie i mecie biegu.
Wszyscy pomagają sobie w "ciężkich chwilach", dopingują do większego wysiłku. gratulują na mecie, Nie ma złośliwości, "podstawiania nóg". Jest czysta rywalizacja z konkurentami i z własnymi słabościami. Każdy biegnąc wie że  przygotowania jego "przeciwników" niebyły łatwe, każdy włożył dużo pracy aby pokonać dystans i swoje ograniczenia.
Znam to ze sportów walki.
Na pewno widzieliście nie raz walki bokserskie. Dwóch ludzi leje się po twarzach ile im fabryka dała. ale po walce są "najlepszymi przyjaciółmi" dziękują sobie za ostrą walkę. 
Bo wiedzą ile "kosztowały " przygotowania i ile trzeba odwagi aby stanąć na przeciwko siebie i "dać z siebie wszystko", mają po prostu szacunek do przeciwnika./
Bieg - w przeciwieństwie do sportów walki jest  często "niedocenianym" zajęciem, szczególnie w naszym kraju  W dzisiejszych czasach według mnie powinien być nie modą a wręcz koniecznością dla wielu, w tym dla mnie.
Dlaczego? Już wyjaśniam.
Mówi się "Rozwój  cywilizacyjny doprowadza do  zmian w atmosferze, ociepla klimat co doprowadza do zmian także w nas".
Rozwój czy my?. Kto tu rządzi?
Przecież to my większość czasu spędzamy w pozycji siedzącej lub leżącej. To my wylewamy  ścieki do rzek, śmieci wyrzucamy do lasu, produkujemy "sztuczne jedzenie", wycinamy puszczę amazońską ogólnie  nie dbamy o naturalne środowisko. A wszystko to sprawia że w naturze jesteśmy coraz słabsi, często chorujemy, brak nam odporności na naturalne zimno i ciepło. Byle deszczyk czy "większy śnieg" przyprawia nas o "katar" i "wielkie" kłopoty. Uszkodzony samochód, to problem, bo jak dojść do sklepu który jest oddalony  300m od naszego domu. A wejście po schodach na 3 piętro do znajomych sprawia że serce 'niemało wyskoczy" nam z klatki piersiowej.
Przewartościowaliśmy   życie.
Bardziej rozczulamy się nad psem, który mógł zginąć na płynącej krze niż nad milionami zabijanych nienarodzonych dzieci.
Jesteśmy "tolerancyjni" - bo co nam przeszkadza jak pan z panem...... zaadoptują dziecko.
DLATEGO  MUSIMY   "zatrzymać się" i "spojrzeć" na siebie z innej perspektywy.
Długi bieg czy dłuższa wyprawa rowerowa,  dają nam, raz na jakiś czas "godzinę dla siebie". Gdy biegniemy czy jedziemy rowerem , możemy przemyśleć to co jest w nas, "odnaleźć siebie", "odnaleźć" to co jest nam naprawdę potrzebne. Na codzień nie mamy czasu, nawet godziny,/???/ bo jest praca, szkoła,  dzieci,  problemy.  Zawsze znajdziemy jakąś wymówkę.
Czy będziemy umieli znaleźć ten czas dla siebie, zależy od tego jakie mamy "potrzeby", które jak by się tak naprawdę zastanowić  nie są "potrzebami".Czy tak naprawdę potrzebny jest nam nowy samochód, jeszcze bardziej funkcjonalny dom, nowe meble. Czy nie bardziej powinno nam zależeć na "poukładaniu" swoich myśli , porozmawianiu z najbliższymi,  pobieganiu w parku czy wyjściu na rower. Co jest ważniejsze, piękny dom czy ludzie w nim mieszkający. "Czy życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?" /cytat chyba wiecie z czego/
A co w tym momencie ma z tym wspólnego bieg czy aktywność ruchowa? - ktoś zapyta.
Bieg - to  pretekst - do znalezienia czasu dla siebie.
Bieg czy aktywność, traktowana tylko i wyłącznie instrumentalnie, sprawi że będziemy mniej ważyć tak jak chcieliśmy, lepiej się czuć, poprawimy swoje czasy na "6 kółek" w parku.  I jeżeli będziemy robić to dłuższy czas to stanie się naszą potrzebą. To wszystko - no może jeszcze parę innych rzeczy
Ale  jeżeli wykorzystamy ten czas także na przemyślenia, o czymś więcej niż tylko o sobie i swoich potrzebach, pomyślimy  o życiu i śmierci, o dobrym i złym zachowaniu, o miłości i nienawiści, o wojnie i pokoju, o Bogu i szatanie, o przeciwnościach które są w nas.
"Dojdziemy" być może do ciekawych wniosków i będziemy  mogli zrozumieć co jest lepsze, dla nas i dla innych..
Ale to się tylko tak łatwo mówi - pisze.
Czy taki "bieg" może cokolwiek zmienić? 
Uważam że zmieni, tylko należy zacząć "biegać"

 Pozdrawiam
BYNIO

PS
Miało być o bieganiu a wyszło jak zwykle. Nie tylko o bieganiu

Wyniki Międzyrzeczan w   6 Półmaratonie Warszawskim /21km 97m/

Pulik Jerzy 1,26,42
Muszyński Dariusz 1,44,16
Pocztarski Karol 1,44,16
Antoniuk Wiesław 1,49,20
Nowik Adam 1,50,01
Kozak Zdzisław 2,33,13

niedziela, 3 kwietnia 2011

"W poszukiwaniu wiosny"

 
- Kilkadziesiąt  osób -/z Białej Podlaskiej "BKR", Siedlec "Leniwce", Warszawy, Białorusi "KOŁA BOK" /dojechali w trakcie rajdu/ i Międzyrzeca "rowerowy międzyrzec AKTYWNI"/
- rowerowy tor przeszkód
- znicze i kwiaty przy pomniku Jana Pawła II
- 2 radiowozy policyjne
- 1 rundka dookoła "skwerku"
- 45km po kamieniach, piachu, błocie i asfalcie
- 7 godzin i 30 minut - wspólnego przebywania na świeżym powietrzu./chociaż, niektórzy więcej/
- kilka ciekawych miejsc w okolicy Międzyrzeca
- 1 "zgóbka"
- 2 "wywrotki",
- 2 "złapane gumy"
- 1 ognisko
- kocioł fasolki po bretońsku
- "ileś"  kiełbasek
- "ileś" napoi
- "ileś" kamizelek odblaskowych
- "ileś" gadżetów rozdanych podczas trwania rajdu
Tak można podsumować poszukiwanie wiosny na podstawie tego ,co było widać.
Ale czy to wystarczy?   Każdy z uczestników powinien ocenić sam.
Dla nas najważniejsze, że wszyscy przejechali bezpiecznie całą trasę, i że razem spędziliśmy aktywnie czas dobrze się bawiąc.
Obserwując przyrodę na trasie, mogliśmy stwierdzić jednoznacznie - w końcu po to się wybraliśmy JEST JUŻ WIOSNA - Ludzie wyciągajcie rowery z piwnic, garaży i  komórek, sprawdźcie  ich ich stan techniczny, nasmarujcie  i w drogę.
Dziękujemy wszystkim za przybycie, a przede wszystkim koleżankom i kolegom z Białorusi /KOŁA BOK -Brześć/ którzy, mimo trudności z przekroczeniem granicy nie szczędząc czasu i pieniędzy przybyli do nas i chcieli pojeździć  z nami tych kilkadziesiąt kilometrów po okolicy Międzyrzeca - Brawo dla Was.
Mamy nadzieję że spotkamy się jeszcze nie raz.
  
Dziękujemy także:
Dyrekcji MOSiR Międzyrzec Podlaski za pomoc w organizacji rajdu / pomoc w większych rajdach ze strony MOSiR mamy obiecaną/
Komisariatowi Policji w Międzyrzecu Podlaskim za zabezpieczenie przejazdu
Wieśkowi /Yozue - mu/ za udostępnienie swojej posiadłości.
Bankowi BGŻ za kamizelki i gadżety odblaskowe
Oraz wszystkim którzy przyczynili się do tego, że rajd się odbył.

Pozdrawiamy
r m

Zdjęcia 1
Zdjęcia  Andyrock