Marek Kamiński polski polarnik
, podróżnik, żeglarz, pisarz, fotograf, przedsiębiorca, autor

książek. Pierwszy i jedyny człowiek na świecie, który zdobył oba bieguny Ziemi w ciągu jednego roku bez pomocy z zewnątrz 23 maja 1995 roku wraz z Wojciechem Moskalem dotarł na biegun północny, a 27 grudnia 1995 roku zdobył samotnie biegun południowy.
Uczestnik wielu wypraw,

człowiek o wielkiej sile charakteru, pokazujący możliwości ludzkiego organizmu. W tym roku postanowił spłynąć kajakiem Wisłę w okresie zimowym.
A My zainspirowani jego osobą i wyczynami postanowiliśmy

zobaczyć Go, i poczuć na własnej skórze jak to jest.
Ruszyliśmy rowerami nad Wisłę.
Jako że mieliśmy niewiele czasu do dyspozycji część drogi nad Wisłę pokonaliśmy pociągiem.
Aura w

czasie rozpoczęcia "Naszej Ekspedycji Wisła";) nie zachęcała do wyjścia na "świeże powietrze" nie mówiąc o rowerze, ale dla nas aura to nie przeszkoda, zważywszy że pogoda o godz, 7.oo wyklarowała się i nie padał śnieg, wiał co prawda wiatr ale i tak nad Wisłę w okolicę Góry Kalwarii dotarliśmy o godz. 9.00.
Znaleźliśmy miejscówkę aby zjeść śniadanie a następnie "eksplorowaliśmy";) brzeg Wisły w celu ustalenia dogodnej pozycji na spotkanie z Markiem. Chcieliśmy znaleźć miejsce, w którym Wisła jest najwęrzsza, niestety wszędzie nie dało się przejść. Teren

był bardzo podmokły a mróz zelżał i zrobiła się wielka "breja" uniemorzliwiająca przejście na nogach nie wspominając o rowerach.

Musieliśmy dać za wygraną i po 2 godzinach przedzierania się przez krzaki wróciliśmy blisko miejsca gdzie jedliśmy śniadanie. "Rozbiliśmy" obóz rowerowy i czekaliśmy aż Marek będzie przepływał obok nas.
Miejsce to było nad wodą na otwartym terenie gdzie wiało niemiłosiernie, nam było niekomfortowo a co mówić jemu jak jest na środku dużej rzeki, osiem a może i więcej godzin zajduje się w jednej pozycji i niema możliwości wykonywania zbyt wielu ruchów szczególnie nogami.

My podczas czekania biegaliśmy, leżeliśmy, rozmawialiśmy z ludźmi, którzy też chcieli zobaczyć Marka trwało to prawie 5 godzin.
I około 15.00 Marek wreszcie pojawił się w pobliżu nas.
Wykrzyczeliśmy do Niego kilka zdań, pozdrowiliśmy, życzyliśmy powodzenia on nam podziękował i odpłynął.

Takie było nasze spotkanie z jednym najbardziej znanych eksploratorów na świecie.

Nam został tylko powrót do domu.
Jazda rowerem w nocy nie należy do przyjemności zwłaszcza w zimnie, w ruchu z tirami gdzie każdy walczy o skrawek dobrego asfaltu i my i tiry.
Tak krótkie spotkanie dało nam jednak poczucie spełnienia tego co zaplanowaliśmy. Niektórzy pukają się w czoło jak o tym im opowiadamy, no cóż tacy jesteśmy i musicie to zaakceptować albo nie.
Podsumowanie:
W 18 godzin przejechaliśmy trasę Międzyrzec - Góra Kalwaria - Międzyrzec z czego:
141 km rowerami /7godz/
jakieś 110km pociągami /2 godz/,
około 2 godziny przedzieraliśmy się po chaszczach,
około5 godzin czekaliśmy na Marka Kamińskiego,
około 2 godzin odpoczywaliśmy i jedliśmy
Nie żałujemy tego mimo że bezpośrednio nie spotkaliśmy się z Markiem i było ciężko na rowerach szczególnie w nocy.
Mariola, Bynio, Andrzej
Zdjęcia
tutaj