sobota, 16 listopada 2013
wtorek, 12 listopada 2013
"Przekroczyć próg"....
....to nowy cykl działań promujących aktywny tryb życia.
Propagujemy wszelkie aktywności ruchowe i uświadamiamy, jaki wpływ mają one na zdrowie i samopoczucie człowieka.
To promocja ruch na świeżym powietrzu.
To pokazanie że można maszerować, biegać, jeździć rowerem, pływać kajakiem.... bez względu na pogodę.
Działania Aktywnych mają na celu przyciągnąć ludzi zamkniętych "w czterech ścianach".
Chcemy udowodnić, że oprócz świata wirtualnego jest świat realny piękny wart odkrywania.
To krok po kroku przekraczanie kolejnych barier, które są w Nas.
To również promocja Międzyrzeca Podlaskiego i jego walorów rekreacyjnych
![]() |
Program spotkania - przedstawienie działań promujących aktywności ruchowe - premierowy pokaz filmu promującego aktywności fizyczne z udziałem grupy Aktywni Rowerowy Międzyrzec - panel dyskusyjny o wpływie aktywności ruchowych - prelekcje zaproszonych aktywnych ruchowo gości |
poniedziałek, 11 listopada 2013
Bieszczady 2013 od Yo
Witam
Dawno nie pisałem, więc nie wiem, czy moje krasomóstwo nie zostało zapomniane przeze mnie.
Wyjazd moim zdaniem był spontaniczny. Bo jak zwykle miałem problem z uzyskaniem jednego dnia urlopu. Niby na moje miejsce jest 100 osób, ale jak chcesz urlop, nie ma Cię kto zastąpić.
Więc wyjazd piątek rano, dobrze nie tak jak Bynio chciał 2 w nocy, ja spałbym, ale szkoda Piotrka ( w końcu kierowca ).
I super Piotrek kierowca, ja mogłem odpoczywać.
Jak pisze Bynio różne charaktery.
Prawda Ale miałem chwilę przy zbieganiu, chwila, która mówi, to jest piękne i było, właśnie, chwile są piękne.
Bynio na pisał, że nie trzeba maratonu, żeby zmienić swoje życie, ale ja chcę sprawdzić.
Mam wreszcie cel i to dzięki Byniowi. On dał iskrę i pewnie usunie ten wpis.
Ale to mój Mistrz.
Bieszczady to było to. Mimo, że nie było SPA i dyskoteki.
Yo Zue
Vie Nio
Dawno nie pisałem, więc nie wiem, czy moje krasomóstwo nie zostało zapomniane przeze mnie.
Wyjazd moim zdaniem był spontaniczny. Bo jak zwykle miałem problem z uzyskaniem jednego dnia urlopu. Niby na moje miejsce jest 100 osób, ale jak chcesz urlop, nie ma Cię kto zastąpić.
Więc wyjazd piątek rano, dobrze nie tak jak Bynio chciał 2 w nocy, ja spałbym, ale szkoda Piotrka ( w końcu kierowca ).
I super Piotrek kierowca, ja mogłem odpoczywać.
Jak pisze Bynio różne charaktery.
Prawda Ale miałem chwilę przy zbieganiu, chwila, która mówi, to jest piękne i było, właśnie, chwile są piękne.
Bynio na pisał, że nie trzeba maratonu, żeby zmienić swoje życie, ale ja chcę sprawdzić.
Mam wreszcie cel i to dzięki Byniowi. On dał iskrę i pewnie usunie ten wpis.
Ale to mój Mistrz.
Bieszczady to było to. Mimo, że nie było SPA i dyskoteki.
Yo Zue
Vie Nio
piątek, 8 listopada 2013
BIESZCZADY Jesień 2013 - aktywnie

Na początek dla lubiących statystyki.
64 godziny spędziliśmy poza domem z czego :-)
12 godzin w samochodzie
16 godzin w łóżku
5 godzin zajęło przygotowywanie i spożywanie posiłków
2 godziny spędziliśmy na zakupach
1 godzina to pakowanie i rozpakowywanie
1 godzina zakładanie i zdejmowanie rowerów z bagażnika samochodowego
1 godzina toaleta
około 1 godzina to przeglądanie mapy i planowanie tras biegu, roweru czy marszu......


I tylko 13 godzin "przyjemności " - bo tyle spędziliśmy w Bieszczadach na rowerowaniu, marszach i bieganiu. Czyli na każdy dzień przypada 4 godziny.
Przy pomocy własnych mięśni zrobiliśmy 82 km rowerem, biegiem i marszem.
Suma podejść i podjazdów to 2754 m, a zjazdów i schodzenia 2834 m.
...... No tak wiem, wiem,,,. ci bardziej dokładni obliczyli że gdzieś zgubiłem parę godzin, no może nie parę ale dokładnie hm...12+16+....... "zgubiłem" 12 godzin.
Ciekawi jesteście co wtedy robiliśmy?
Bieszczady pokazują...., /nie wiem jak to się dzieje/, że ważni są ludzie, brakujące godziny spędziliśmy na rozmowach i nie tylko :-) . Przy tej okazji ja i Mariola pozdrawiamy znajomych Jolę i Rafała, którzy zatrzymali sie na nocleg w tym samym miejscu co my. Co za zbieg okoliczności.....



Nie chcę rozpisywać się że było ciężko. Szczególnie podczas marszu w górę a i przy zejściach po mokrych liściach i nierównościach łatwo nie było, że pot lał się strumieniami, że zmokliśmy pierwszego dnia i taplaliśmy się z rowerami w błocie po uszy.
Że Yo Zue widział wilki podczas porannego biegania a wszyscy widzieliśmy z bardzo bliska jelenia że o tabunie koni nie wspomnę. :-)
Nie chcę opisywać podjazdów i szalonych zjazdów w dół. oraz pchania rowerów pod górę. Nie chcę pisać że na szlakach był ruch jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Nie chcę także wspominać o panu, któremu przeszkadzało nasze moczenie zmęczonych stóp w strumieniu, które to moczenie miało by przeszkadzać pstrągom i nam w ich konsumpcji dobrze że strumień był płytki bo mieliśmy chęć się zanurzyć w zimnej wodzie cali, a "niszczenie" szronu /czytaj spróbowanie jak smakuje taki szron/ na zmrożonych roślinach, który i tak zniknął po kilkunastu minutach za sprawą słońca w/g wspomnianego pana miało by chyba zmienić eko system Bieszczad
Byliśmy tam we czworo i każde z nas ma swoje spostrzeżenia. Każdy ma inne spojrzenie na świat, inne postrzeganie, inne możliwości, inne potrzeby.
Wszyscy jesteśmy indywidualnościami.jesteśmy różni, chociaż szukamy czegoś wspólnego.
Moje opisywanie i tak nie przekaże tego co doznali inni To będzie tylko i wyłącznie moje odczucie
Ja pojechałem tam tym razem aby się zmęczyć w pięknych okolicznościach natury....
Ludzi wolnych, nie chcących podporządkowywać się systemowi, mających dosyć już wtedy widocznej pogoni za nie wiadomo czym.
Każdy wybiera swoją 'drogę do przejścia", czasami te drogi krzyżują się, "zmieniamy kurs", wybieramy drogę innych uważając że jest naszą drogą......
Takie jest życie powie ktoś. A ja myślę że życie jest takie jakie sobie ułożymy lub ktoś ułoży je za nas.
I aby je zmienić wcale nie trzeba przebiec maratonu.
Aby je zmienić trzeba "przekroczyć próg", i robić to za każdym razem gdy tylko się pojawi....
Udział wzięli :-)
Mariola, Piotrek, Yo Zue, i ja
Pozdrawiam
Bynio
Zdjęcia
ja i Piotrek
PS
Warto wybrać się tam większą grupą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)