"....odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."

Mark Twain


piątek, 8 listopada 2013

BIESZCZADY Jesień 2013 - aktywnie































Na początek dla lubiących statystyki.
64 godziny spędziliśmy poza domem z czego :-)
12 godzin w samochodzie
16 godzin w łóżku
5 godzin zajęło przygotowywanie i spożywanie posiłków
2 godziny spędziliśmy na zakupach
1 godzina to pakowanie i rozpakowywanie
1 godzina zakładanie i zdejmowanie rowerów z bagażnika samochodowego
1 godzina toaleta
około 1 godzina to przeglądanie mapy i planowanie tras biegu, roweru czy marszu......



I tylko 13 godzin "przyjemności " - bo tyle spędziliśmy w Bieszczadach na rowerowaniu, marszach i bieganiu. Czyli na każdy dzień przypada 4 godziny.


Przy pomocy własnych mięśni zrobiliśmy 82 km rowerem, biegiem i marszem.

Suma podejść i podjazdów to 2754 m, a zjazdów i schodzenia 2834 m.

...... No tak wiem, wiem,,,. ci bardziej dokładni obliczyli że gdzieś zgubiłem parę godzin, no może nie parę ale dokładnie hm...12+16+....... "zgubiłem"  12 godzin.
Ciekawi jesteście co wtedy robiliśmy?
Bieszczady pokazują...., /nie wiem jak to się dzieje/, że ważni są ludzie,  brakujące godziny spędziliśmy na rozmowach i nie tylko :-) . Przy tej okazji ja i Mariola pozdrawiamy znajomych Jolę i Rafała, którzy zatrzymali sie na nocleg w tym samym miejscu co my. Co za zbieg okoliczności.....


Nie chcę rozpisywać się że było ciężko. Szczególnie podczas marszu  w górę a i przy zejściach po mokrych liściach i nierównościach łatwo nie było,  że pot  lał się strumieniami, że zmokliśmy pierwszego dnia i taplaliśmy się z rowerami w błocie po uszy.
Że Yo Zue widział wilki podczas porannego biegania a wszyscy widzieliśmy z bardzo bliska jelenia  że o tabunie koni nie wspomnę. :-)

Nie chcę opisywać podjazdów i szalonych zjazdów w dół. oraz pchania rowerów pod górę. Nie chcę pisać że na szlakach był ruch jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Nie chcę także wspominać o panu, któremu przeszkadzało nasze moczenie zmęczonych stóp w strumieniu, które to moczenie miało by przeszkadzać pstrągom i nam w ich konsumpcji  dobrze że strumień był płytki bo mieliśmy chęć się zanurzyć w zimnej wodzie cali, a "niszczenie" szronu /czytaj spróbowanie jak smakuje taki szron/ na zmrożonych  roślinach, który i tak zniknął po kilkunastu minutach za sprawą słońca w/g wspomnianego pana miało by chyba zmienić eko system Bieszczad
Byliśmy tam we czworo i każde z nas ma swoje spostrzeżenia. Każdy ma inne spojrzenie na świat, inne postrzeganie, inne możliwości, inne potrzeby.
Wszyscy jesteśmy indywidualnościami.jesteśmy różni, chociaż szukamy czegoś wspólnego.
Moje opisywanie i tak nie przekaże tego co doznali inni  To będzie tylko i wyłącznie moje odczucie
 Ja pojechałem tam tym razem aby się zmęczyć w pięknych okolicznościach natury....
Bieszczady to piękna kraina wymarzona do wszelkich aktywności. Szczególnie w Bieszczadach wysokich na wyciągnięcie ręki mamy dziką przyrodę, piękne krajobrazy i ludzi, którzy zdecydowali tu żyć...  W Bieszczady ciągną ludzie.... Ja już  30 lat wstecz chciałem przyjeżdżać tu dla dzikiej przyrody ale jak się zastanowię to chyba bardziej dla ludzi, których można było tu spotkać.
Ludzi wolnych, nie chcących podporządkowywać się systemowi, mających dosyć już wtedy widocznej pogoni za nie wiadomo czym.
Każdy wybiera swoją 'drogę do przejścia", czasami te drogi krzyżują się, "zmieniamy kurs", wybieramy drogę innych uważając że jest naszą drogą......
Takie jest życie powie ktoś. A ja myślę że życie jest takie jakie sobie ułożymy lub ktoś ułoży je za nas.
Życie zależy od decyzji i działań, czasami dobrych, czasami złych. 
I aby je zmienić  wcale nie trzeba przebiec maratonu.
Aby je zmienić trzeba "przekroczyć próg", i robić to za każdym razem gdy tylko się pojawi....


Udział wzięli :-)
Mariola, Piotrek, Yo Zue, i ja

Pozdrawiam
Bynio
Zdjęcia
ja i Piotrek
PS
Warto wybrać się tam większą grupą.

Brak komentarzy: