"Pod osłoną nocy.
Caryńskie wyznanie Wiary"
Wierzę w ... Sprawcę wszystkiego
Który w środku nocy
Strzela gwiazdami z procy
Wierzę że przy pomocy Słońca
noc w noc, atrament na niebo strąca
Wierzę , gdy mi stopy marzną
że każda kropla rosy z Połonin
była kiedyś gwiazdą
Wierzę, że z każdym świtaniem
wypala Moc cyrylicą Kamień
Wierzę że pod osłoną nocy
jest Sprawcą rzepów w ogonach
...a w grzywach warkoczy
Wierzę, za sprawą gitary
w moc Ognia, Zioła i inne Czary
Wierzę! Żem pod osłoną Mocy!
Czego doświadczają ludzie, którzy przybywają w ten przepiękny zakątek naszego kraju i używają takich słów do tego co tam zobaczyli i czego doświadczyli ?
Kiedy ja byłem tam pierwszy raz odczucia moje były podobne.
Dzika natura bez asfaltu, miejsca w których nie stawała ludzka stopa a jelenia, sarnę czy nawet niedźwiedzia było łatwiej spotkać niż człowieka .
Czas płynął tam wolniej. Ludzie stawali się lepsi. Po prost było to "magiczne miejsce".
Bieszczady najpiękniejsze są jesienią, gdy zmieniają się kolory liści na drzewach. Są to kolory z całej palety barw.
Ale Bieszczady to nie tylko przyroda. To też ludzie.
Od zawsze przybywali tu poszukując swojego miejsca na ziemi. Przyjeżdżali na krótko aby "ładować akumulatory" ale byli też tacy co przyjeżdżali na "chwilę" a zostawali na całe życie "gnało ich tam marzenie o życiu swobodnym, wśród gór i przyjaznej czasami natury".
Nie zależało im na tym aby mieć. Chcieli po prostu Być.
Przyjeżdżali z dużych miast niejednokrotnie porzucali wszystko. Karierę zawodową, tytuły naukowe, popularność. Mieszkali w szałasach nawet po kilka lat. Utrzymywali się ze zbierania runa leśnego lub poroży. Hodowali owce, kozy czy konie.Wypalali węgiel drzewny, "strugali dusiołki" :-) Nie było to życie łatwe, szczególnie zimą.
A Zimy są tu surowe. Jeszcze w czerwcu potrafi zalegać śnieg.... a do najbliższego sklepu 10 km.....
Co sprawiało że mimo tak ciężkich warunków zostawali tutaj?. Ktoś zapyta. Jakimi względami się kierowali?
...To ich tajemnica, ale to oni tworzyli atmosferę tych terenów, oni tworzyli legendy niekoniecznie wymyślone.
Opowiadali historie tak niesamowite że nie wiadomo było czy to prawda czy tylko wyobraźnia poparta alkoholem.
Majster Bieda, Jurek 2000, Jędrek „Połonina”, Piotr "Francuz", Zdzichu Rados, Jan Zubow, , Wojtek Belon, ... to ci co już zostawili swoje życie w Bieszczadach i odeszli. Odeszli na błękitne połoniny, to Oni są częścią tej ziemi.
Ale są też żywe legendy. Ci co spotkali lub spotkają ich na swojej drodze nie zapomną tego spotkania długo.
Mówi się o Nich Zakapiory. Ich niezwykłość to przede wszystkim hart ducha, niezłomność i życiową mądrość, chociaż czasami alkohol wygrywał z ich niezłomnością i nie wyglądali jak supermeni to właśnie na nich można było liczyć w trudnych sytuacjach.
Niestety odchodzą. A z przyjściem asfaltu, quadów i terenówek odchodzi także "duch" Bieszczadów.
Ostatnie naturalne dzikie miejsce w Polsce powinno być zachowane od "zdobyczy cywilizacji, o co jako ludzie powinniśmy zadbać. Jeżeli nie zrobimy tego szybko, nie zostanie nam nic z magii tej ziemi.
/Bynio/
Zbliża się Święto Zmarłych daje ono nam czas do zastanowienia i zadumy nad naszym życiem.
I w tym miejscu w/g mnie pasuje ten wiersz o odchodzącym Zakapiorze. ponieważ z takimi jak on odchodzą również Bieszczady
Pożegnanie Majstra Biedy.
Kiedy znowu przyszło lato,
odszedł Majster Bieda.
Zostałego po nim miejsca,
zapełnić się nie da.
Nie postawią mu pomnika,
któż za to zapłaci?
Lecz legendą pozostanie,
wśród bieszczdzkiej braci.
Kiedy przyszło nowe lato,
powędrował w chmury.
Tam go bieda nie dopadnie,
będzie patrzył z góry
na zimową biel Połonin,
to znów karmin buków,
na zapasy z codziennością,
swoich dawnych druhów.
Najważniejsze,że sam nie jest,
że wpadł wprost w ramiona,
z dawna go czekającego
Wojciecha Bellona.
(WUKA)
Kilka zdjęć więcej
PS
Byliśmy w Bieszczadach i Wy na pewno chcecie wiedzieć jak było?
Otóż muszę was rozczarować.
Nie było zajebiście / podobno to już nie jest brzydkie słowo/, nie było super i nie było nawet fajnie
Było..... za krótko i został wieeeeeelki niedosyt. podrażniliśmy tylko "kubki smakowe"
Zdjęcia nie oddadzą rzeczywistości a Wy musicie sami ocenić czy było warto spędzić 36 godzin w tym 2 noce w takich miejscach.
I na koniec
Apelujemy do Was nie jedźcie w Bieszczady...... na krótko.
I Spieszcie się, one tak szybko odchodzą
Mariola i Bynio
2 komentarze:
Nie czarujecie i nie rozbrajacie, czułem jakiś Wasz plan na tą wyprawę.Myślę że warto było na te 36 godzin być w Bieszczadach. Gratulacje za pomysł i odwagę.
Plan mieliśmy od kilku lat. Czasami było tak że już byliśmy spakowani i nic z tego nie wychodziło.I teraz było podobnie, ale pomyślałem albo teraz albo wcale i wybrałem teraz. I niestety żałuję bo to naprawdę za krótko aby poczuć atmosferę Bieszczad, za krótko aby spotkać i porozmawiać z ludźmi tych miejsc. Na przyszłość nie pojedziemy w Bieszczady na tak krótko.
Tydzień to minimum.
Posiedzieć bez specjalnego celu na miejscu nie istniejącej wsi Caryńskie to bezcenne przeżycie.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz