"....odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj."

Mark Twain


czwartek, 23 lutego 2012

Rower, kajak, bieg i marsz - "Aktywnie w Świat" - czyli jak aktywnie spedzić czas wolny - warsztaty.

Od zawsze ludzie podróżowali pokonując setki a czasami tysiące kilometrów.
Podróżowali aby zobaczyć co jest za górą i wodą, podróżowali w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi,  podróżowali aby poznać inne kultury i ludzi.
Na początku narzędziem do podróży były własne nogi,  później wykorzystywano zwierzęta a z rozwojem cywilizacji przyszły samochody, statki, samoloty.
Czy  dzisiaj jest w nas potrzeba aby ruszyć z miejsca? Czy chcemy coś poznać lub zobaczyć? Czy potrzebny nam aktywny wypoczynek? Czy  stać nas na to?. Jak się przygotować? Co zabrać ze sobą?  Wiele osób zadaje sobie takie pytania.
Aby odpowiedzieć  na te i wiele innych proponuję cykl otwartych spotkań, które być może zachęcą do aktywnego spędzania wolnego czasu.
Było by to  teoretyczne  przygotowanie do sezonu letniego. W formie warsztatów  opowiemy  o swoich podróżach, wymienimy się doświadczeniami, opowiemy o tym jak się ubrać na wyprawę, jak zachować, co zabrać ze sobą, jak przygotować sprzęt. jak zaplanować wyjazd itp.
Spotkania będą się składały z krótkiego wykładu, dyskusji, wymiany doświadczeń oraz ewentualnych ćwiczeń.

Spotkania tematyczne proponuję w następujących dniach:.     

3  marzec 2012r
"Rowerem w świat" - jak przygotować, wycieczkę rowerową krótką i długą.

10  marzec 2012r
"Kajakiem oraz pieszo zapłyniesz i zajdziesz daleko" - spływy kajakowe i marsze piesze jak się do nich przygotować.

17  marzec 2012r
"Pomóc sobie i innym " - jak ustrzec się urazów oraz pierwsza pomoc  podczas aktywności ruchowych.

Spotkania odbędą się w świetlicy MOSiR Międzyrzec Podlaski ul. Zarówie 86  godz. 17.00

24 lub 25 marca 2012r  przygotowania teoretycznie zamienimy na praktykę i  "Poszukamy Wiosny" - rowerami

Aktywne spędzanie wolnego czasu  jest potrzebne dla każdego człowieka przede wszystkim aby odpocząć, aby oderwać się od tzw szarej rzeczywistości, a kontakt z naturą "doładuje akumulatory" aby łatwiej było pokonywać trudności życia .
Przekonajcie swoich najbliższych  i  znajomych  aby wzięli udział w  tych spotkaniach.
Może oni też zechcą z nami jeździć, biegać, maszerować i pływać.
Może odkryją że pomimo wielu trudności warto "wyjść za drzwi". :-)

Pozdrawiam
PS
Zamieszczone zdjęcia są z różnych lat mojej aktywności.
Można nawet powiedzieć że dzielą je "epoki" że nie wspomnę o  ... :-)

środa, 22 lutego 2012

Wspomnienia 5 dni - 1034 km


Międzyrzec rok 2007 sierpień, okres pielgrzymek na Jasną Górę. Troje rowerzystów z rowerowego międzyrzeca postanawia pojechać do Częstochowy i jeszcze trochę dalej, rozmowa odbywa się 5 lub 6 sierpnia. Wyjazd planujemy na dzień 10.08.2007. Dzień przed wyjazdem Bynio mówi, że nie mogą wyruszyć razem ze mną, ponieważ Mariola musi coś załatwić. Ustalamy plan rezerwowy,11.08. Mariola z Byniem dojadą do Częstochowy –PKP z rowerami a następnie już wspólnie będziemy kontynuować podróż. Planuję wyjazd bardzo rano, lecz z przyczyn obiektywnych wyjechać mogę o godz. 10.00.Jadę na ‘’19’’ obładowany jak wielbłąd ( sakwy, namiot itp.) na wysokości MEPROZETU kolega pyta a ty, dokąd? Odpowiadam do Częstochowy i trochę dalej. W okolicy Kocka zaczyna padać deszcz, lecz to w ogóle mi nie przeszkadza. Jedzie mi się bardzo dobrze, przecież jadę do Częstochowy.Częstochowa to szczególne miejsce dla wszystkich Polaków, tak to jest jak mam pod górę lub jest mi ciężko to myślę o Czarnej Madonnie i mówię matuniu pomóż – to mi pomaga, więc mijam kolejne miejscowości, za Kockiem przebieram się jakiś baton i w drogę, bo późno wyjechałem. W Dęblinie ponad 100 km. Jem kanapki zrobione w domu, i jadę dalej Kozienice trasa”48” w kierunku Tomaszowa Maz. -Białobrzegi-Potworów i następnie trasą 729 Przystałowice i 727-Przysucha-749 Końskie. W miejscowości Końskie jestem o godz.24.00. mój licznik wskazuje 250km. Na stacji paliw CPN piję kawę i myślę o rozłożeniu namiotu, pan ze stacji paliw mówi, że niema problemu. Gdy dopijam ostatni łyk kawy deszcz ponownie zaczyna kropić, namiot, sakwy i resztę rzeczy mam solidnie spakowane i tak sobie myślę żeby mi to nie zmokło. Pytam więc faceta ile do Włoszczowej, uśmiecha się – 60km.Dorzuca abym uważał na trasę i nie pogubił się w lesie. Trasa ‘’42 ‘’ kierunek na Radomsko –Przedbórz 742- Włoszczowa. W tej tak znanej miejscowości jestem o godz.5.00. 11.08. a mój licznik wskazuje 309km.Pogoda jest wymarzona od rana świeci słonce i chce się żyć.Przebieram się jem śniadanie i spoglądam w notatki gdzie dzisiaj rano jest Piesza Pielgrzymka Podlaska z karty pielgrzyma którą wcześniej wziąłem w Międzyrzecu wynika że są w okolicy Włoszczowej. Wsiadam na moje pędzidło i po półgodzinnym poszukiwaniu widzę pielgrzymki z Podlasia. Zatrzymuje się wypatruję pielgrzymki z Międzyrzeca. Podczas zsiadania z roweru czuję bul kolana, być może ścięgno lub coś. W między czasie pojawiają się znajome twarze ludzi z Międzyrzeca, jakie miłe uczucie Oni pieszo a ja rowerem pod Włoszczową. Koleżanka Jola pielgrzymuje jako pielgrzym i jako Pielęgniarka. Dołączam się do Pielgrzymki i mówię Joli o kolanie, mówi że na postoju coś poradzi. Na postoju rozmowa jak mi się jechało, kanapki, opatrunek i dalej w drogę do Częstochowy. Mijam Włoszczową i trasą 786 Czarnica,-Św. Anna pomykam do Częstochowy, tak jadąc myślę że zapomniałem o czymś (o śnie) za Św. Anną popas na łące chyba z dwie godziny. Przyrów, Żuraw i jestem w Częstochowie. Licznik wskazuje 432km. Odpoczywam i czekam na Mariolę i Bynia.Po godz. 16.00. na dworcu PKP spotykam się z Nimi i wspólnie wyruszamy w dalszą przygodę rowerową. Aleją NMP na błonia tam kąpiel i posiłek, następnie klasztor Jasno Górski i spotkanie z Czarną Madonną. Nocleg za klasztorem na polu namiotowym (bez rozkładania namiotów) było bardzo ciepło. Rano pakowanie krótka modlitwa i w drogę no Jurę Krakowsko –Częstochowską. Olsztyn- Poraj –Ogrodzieniec – Ojców nocleg na polu namiotowym licznik wskazuje 575km. 13.08. 2007. godzina 8.00.Wyjazd w kierunku Krakowa –Skała – Słomniki i trasą”7” –Kraków o godzinie 11.20. jesteśmy na Rynku Głównym. Zwiedzamy expresowo to piękne miasto i dalej Kr. Kazimierz – Nowa Huta – Proszowice –Kazimierza Wielka –Busko Zdrój to dokładnie 717km Naszej przygody. Nocleg na podwórku u miłych ludzi (brak pola namiotowego). 14.08. godz.7.10. wyjazd zahaczamy o piękny park zdrojowy, Mariola w między czasie występuje na scenie w amfiteatrze, nabieramy wody zdrojowej (można się porzygać, tak wali siarą) i w drogę kierunek Tarnów –Skadla-Szydłów-Opatów-Klimątów –Sandomierz oczywiście zatrzymujemy się w ciekawych miejscach no a Sandomierz to taki mały Kraków a na dodatek ma podziemia ciekawe. Po zwiedzeniu miasta i obiedzie wyruszamy w kierunku Lublina i tego dnia docieramy do miejscowości Zawichost. I wszystkim Nam przypomina się „ stan wody Wisły w Zawichoście wynosi” - nocleg w internacie przy szkole. Na liczniku 843km. Jest SUPER Wisła piękna płynie w kierunku Kazimierza Dln. Z rowerami nie mamy problemów. 15.08.2007. wyruszamy kierunek Kraśnik- Annopol- kier. Puławy-Józefów-Opole Lub.-Kazimierz Dln. No i jak nie zatrzymać się w tak pięknym miejscu, normalnie mus. W Kazimierzu postanawiamy że dzisiaj będziemy w domu spać. Po zwiedzeniu tego uroczego zakątku naszego kraju i posileniu się wyruszamy na chawirę -Puławy- Żyzni- Baranów –Kock-PASZKI koło Radzynia mój licznik wskazuje 1000KM!!!.-Radzyń –Międzyrzec Podl. O godz.21.00. jesteśmy w MIĘDZYRZECU na moim liczniku 1034KM.

PS.-Super wyprawa

-pielgrzymka

-sprawdzenie siebie (ludzkich możliwości)

Trasa http://www.bikemap.net/route/382578

Uczestniczyli

MARIOLA

BYNIO

ANDYROCK

Zdjęcia https://picasaweb.google.com/110530328581259774018/W5Dni1035Km

Zdjęcia wykonali MARIOLA BYNIO I ANDRZEJ

niedziela, 12 lutego 2012

Marsz - science fiction

Fragment dziennika- bloga zapisanego na płycie granitowej. 
Kilka płyt z wypalonym tekstem znaleziono w dolinie Krzny 12.lutego 2012r. część tekstu nie do odtworzenia

" ...LENIA B345 O ..CIU  I ...ANIU"   

"11 luty 2312rok godz. 23.59
Przez te zakrzywienie czasoprzestrzeni i stan w jakim znajduje się nasz hm nasz ? kraj i ludzie hm. ludzie?  obudziłem się  znowu zlany potem  coś mi się śniło ale już zapomniałem co. Wolę te sny w których przemieszczam się bez skafandra wolny ... tekst nieczytelny
Na zewnątrz było zimno chyba ze 289 farcelów. Pomyślałem trzeba koniecznie coś zmienić w tym niby życiu.
Klimatu nie zmienię bo już próbowali robić to 100 lat temu i efekty mamy jakie mamy. Ale jak zmienić przyzwyczajenia setek lat. Przecież nie wyjdę z kapsuły S-E-X 18 najnowocześniejszego modelu przeżywania życia i nie wyjdę za drzwi swojego domusa  /jeszcze rano tak myślałem/ . Więc Napisałem odezwę do ARM i  wysłałem w świat.
Każdy kto chce zmienić swoje życie za 1600 mrugnięć spotykamy się w centrum Międzyrzekami.
"Wyjdźmy z kapsuł   musimy przełamać wszelkie bariery. Czas zmian nadszedł."
Wiedziałem że część naszej ekskluzywnej grupy  ARM jest umówiona na kapsułowe bieganie na nartach w nowej grze wzorowanej na przedwiecznym prawdziwym, najprawdziwszym biegu narciarskim "Serdel" czy jakoś tak - /dla tych co nie wiedzą co to są narty to takie listwy które są przy kapsułach abyśmy mogli obracać się z boku na bok. Przed wiekami były używane do rozrywki. Nakładano je na nogi i szurano po śniegu, który w naszej części ziemi był tylko przez 99 razy w ciągu 365 obrotów z boku na bok. Jak znajdę coś w swoim archiwum to kiedyś wam wrzucę jak ta zabawa wyglądała/
Nie liczyłem na wielki odzew  ale jednak zaczęły  schodzić pierwsze wiadomości.np
C123 pisał  jestem na 9 etapie w mega mario i zostało mi 16 żyć jak się wyrobię to będę. C123 był kiedyś mistrzem naszego kraju w TKD  to może się wyrobić pomyślałem, ale dzisiaj no cóż ...czasoprzestrzeń ale czasami można było liczyć na niego.
Y789 mówił zatrzasnęły mi się dzieci w kapsułach  z najnowszym .....tekst nieczytelny  i nie dam rady.
I wtedy obudziła się M346 moja żona.  Nasze kapsuły stykają się ze sobą więc usłyszałem cichy głos.
Czy ty myślisz że przyjdzie ich wielu, nie łudź się.
Tak, ja wieżę że jeszcze  ludzie wyjdą ze swoich kapsuł, powstaną i ....tekst nieczytelny.....
Ja i M346 zaczęliśmy się szykować. Skafandry do podróży już mieliśmy przygotowane więc poszło łatwo. Wyszliśmy z kapsuł weszliśmy w skafandry i  na tzw. świeże powietrze.
Było przyjemnie, szliśmy spokojnie gdy odezwał się komunikator. C123 mówił, poczekajcie na mnie 5 mrugnięć straciłem ostatnie życie idę z wami. Nikt więcej się nie odezwał . Ja czekałem na C123 a M346 poszła po zapas paliwa do ogrzewania. Zaczęliśmy marsz do "ambony".
Drogę znałem doskonale z opisów i opowiadań moich przodków. To tędy przebiegały marsze podobne do naszego 300 lat temu. Pierwszy postój mieliśmy na mostku. Uzupełniliśmy paliwo i dalej w drogę. Weszliśmy w gęsty las zamarznięty od 100lat.  Szliśmy tak we trójkę wspominając dawne czasy i nie tylko, gdy zrobiło się  ciemno. Jeszcze raz uzupełniliśmy paliwo. Do ambony było już niedaleko, niebo rozgwieździło się milionami gwiazd i galaktyk w mroźnym przejrzystym powietrzu widok zapierał dech w piersiach nie tylko od zimna ale przede wszystkim od widoków. Takiego widoku nie zobaczycie w żadnej  wirtualna grze . Wydawaliśmy tylko ochy i achy oraz "ale zajebiście" / zajebiście to takie słowo używane 300lat wstecz wyrażające zachwyt/. I tak doszliśmy do miejsca przeznaczenia. Było już zupełnie ciemno, rozświetliliśmy wszystko dookoła i niestety nie zobaczyliśmy tam ambony. A przecież z tego miejsca, z ambony mieliśmy nadać we wszechświat komunikat O Powstaniu z kapsuł. Co się stało, nie mogliśmy pojąć. Snuliśmy różne  przypuszczenia, Ja myślałem nawet że w zniknięciu ambony maczał swoje paluchy BKR-oniarze ale przecież im chodzi o to samo, wiec co się z nią stało? Nie wiedzieliśmy.
Ze smutkiem uzupełnialiśmy paliwo, gapiliśmy się w niebo i już chcieliśmy wracać gdy z lasu zaczęły dochodzić odgłosy.
M346 powiedziała to niedźwiedź,
Ja nie to tylko odgłosy wybuchów.
C123 nie to UCHO.
  I w tym momencie rozbłysło światło i zrobiło się ciemno Ja i M346 odwróciliśmy głowy C123 jak kret zakopał się w zmarzniętą ziemię że wystawał mu tylko tył skafandra.. Usłyszeliśmy tylko krzyk rozkoszy i bólu, gdy wszystko ucichło. Staliśmy trochę zaskoczeni C123 otrzepywał skafander z resztek śniegu z dziwnym grymasem na twarzy ni to przerażenia ni radości.. Skafander miał małe uszkodzenie  z tyłu. Nie wiedzieliśmy co się wydarzyło.
Uzupełniliśmy paliwo do końca, włączyliśmy czołówki i chwilę rozmawialiśmy. Następnie ruszyliśmy w drogę powrotną gdy ku naszemu zdziwieniu przed nami stanęła ambona.
Ogarnął nas szalony śmiech tyle namarzliśmy się, nie wykonaliśmy planu związanego z amboną, skończyło się nam paliwo i co.
Ambona zjawiła  teraz a my już musimy wracać.
M346 powiedziała to cud skąd ona się tu wzięła.
C123 powiedział o k...
A Ja To niemożliwe.
Nooo powiedział 4 głos
Przeszedł przez nas dreszcz grozy Brrr. Przecież jesteśmy tutaj w trójkę. Pospiesznie ruszyliśmy w stronę ambony. Kilka stopni i już byliśmy w środku. W ambonie było przytulnie to była taka ekskluzywna wersja.. Nie mieliśmy już paliwa wewnętrznego ale jak przystał na ARM-owców zawsze mamy ze sobą paliwo zewnętrzne. Użyliśmy go. W ambonie zrobiło się jeszcze przyjemniej.
Nikt z nas nie wiedział co się stało. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu i nagle wybuchnęliśmy śmiechem. Śmiech był przez łzy bo przecież nie mogliśmy puścić odezwy w świat. Po chwili  popadliśmy w zadumę C123 odważnie zdecydował że wyjdzie na zewnątrz ambony i rozejrzy się. Wrócił po jakimś czasie z miną podobną jaką miał otrzepując sie ze śniegu  Trochę bólu, trochę radości.
Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas ogrzewając się, a tym czasem temperatura zaczęła spadać jeszcze bardziej wiec postanowiliśmy wyruszyć do swoich kapsuł. Kilka minuto - sekund marszu i znaleźliśmy się w cywilizowanym obszarze. Byliśmy zziębnięci i trochę zmęczeni.
Postanowiliśmy trochę się ogrzać w REAL Barze. Najbliżej był ... tekst nieczytelny. A tam spotkaliśmy innych ARM-owców. Zamówiliśmy kilka realwatersów i rozmawialiśmy. W skafandrze C123 odmarzły obwody co skutkowało większym wpływem realwatersów na komórki. C123 zaczął opowiadać swoje sny, które są nie do powtórzenia publicznie. W międzyczasie /znowu te zakrzywienie/ ja i M346 dostaliśmy sygnał o awarii ogrzewania w kapsule, wiec pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy do kapsuł.
Gdy wychodziliśmy C123 nadal opowiadał swoje sny.
Awaria kapsuły okazała się nie groźna więc zaczęliśmy jej używać.
Byłem zawiedziony naszą wyprawą do ambony. I miałem wiele wątpliwości co do przyszłych tego typu akcji. Nadal nic się nie zmieniło.Zaczęły  nachodzić mnie różnego rodzaju myśli.
Do czego te nasze kapsułowe życie prowadzi?
Czy my jesteśmy jakimiś układami scalonymi czy ludźmi?
Co mają na celu ci którzy dają nam najnowsze kapsuły, real bary, gry czy realwatersy?
Co teraz robi C123? Czy realwaters nie zmieni jego osobowości na zawsze.
Ktoś kiedyś powiedział,
Chcesz coś zmienić  - zacznij od siebie.
A ja nadal tylko śnię o prawdziwym bieganiu, trekingu i jeździe na rowerze.
/bieganie, treking, jazda na rowerze to takie przemieszczanie tylko bez skafandra przy użyciu mięśni, a mięśnie to ... tekst nieczytelny"

Ten wypalony opis na granitowej płycie  daje wiele do myślenia.  Czy te znalezisko jest prawdziwe? Co wy o ty sądzicie? Znaleziono także obrazy ale one wymagają jeszcze obróbki więc zamieścimy je niebawem.